Wkurzający poranek...

Coś bym napisał, ale szczerze nie chce mi się. Spałem dzisiaj 6 godzin. Mój mózg chyba robił jakieś porządki patrząc po tym co mi w śnie się pojawiało i na ile było to fragmentaryczne oraz migawkowe.. Obudziłem się, gdy było jeszcze ciemno. Biorę za komórkę, a tu nic.. eh. No nic, szukam światła i zapalam więc. Podłączam głupią komórkę do ładowarki.. wpisuję pin i wiecie co. Okazało się że źle wpisałem. Okej, biorę i szukam tego pinu w szufladzie w której powinien być, ale go nie ma. Przeszukuję resztę szuflad, szafek. W akcie desperacji nawet w narzędziach, pod ubraniami oraz w walizce nad szafą. Co i tak nic nie dało. Tylko kot się sfrustrował i patrzył na mnie z wyrzutem w oczach. Nawet pościel do góry nogami wywróciłem. Między czasie włączyłem komputer i dowiedziałem się że jest czwarta, rano... szukanie zajęło mi dwie godziny. A i tak nie znalazłem pinu. Koło ósmej przypomniałem sobie że chyba w jednym z notatników zapisywałem pin na wszelki wypadek. W ostateczności w końcu udało się uruchomić komórkę, a co najleprze cały czas znałem pin, tylko że pisałem go od końca... Świat był by piękniejszy bez tych urządzeń.. 





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wielkolud

Kocie serce

Zagubiona